M o j a p r y w a t n a e k o no m i a I UP 72156
Poniższa dysertacja jest wyrazem
osobistych poglądów nieprofesjonalisty, zainteresowanego ekonomią, jako jedną z
dziedzin związanych blisko z działalnością życiową człowieka, a zawierającą w
swoim składzie wiele niejednoznaczności. Zestawiając poglądy autorytetów
ekonomii na poszczególne elementy tej nauki, można znaleźć bardzo różne i
często sprzeczne zdania o ich istocie i
funkcji. Dowodzi to braku jednomyślności
naukowców w przedmiocie i generuje nawet przeciwstawne sobie teorie i
zalecenia. Błędne poglądy u ekonomistów, czy polityków pociągają za sobą błędne, czy wręcz
przestępcze decyzje. Wystarczy uprzytomnić sobie historyczne konsekwencje i wręcz nieszczęścia, jakie pociągnęły za sobą błędne
analizy pojęcia „wartości” i „wyzysku”
w marksistowskich i bolszewickich
praktykach gospodarczych. Poniższa wypowiedź, pozbawiona waloru naukowości, jest efektem wieloletnich,
pobieżnych zainteresowań tematem i próbą własnego spojrzenia na ten wycinek ekonomii. Tematyka tu podjęta
jest nadal aktualna, nie można jej pomijać w dzisiejszej praktyce gospodarczej.
Brak wykształcenie ekonomicznego u autora niechaj będzie usprawiedliwieniem braków tych wypowiedzi. Napisanie jednej „pracy”
nasunęło kolejne refleksje i tak powstało pięć części, które nie wyczerpują w
całości tematu i wymagałyby może przepracowania i wielu poprawek. Staną się
zapewne dla czytelnika, szczególnie profesjonalnego, źródłem krytyki, ale może
i bardziej profesjonalnej analizy. Autor prosi o wyrozumiałość dla zbyt
amatorskiego przedłożenia tematów.
M o j a p r y w a t n
a e k o n o m i a I
UP72156
Wstęp
Ekonomia jest dziedziną nauki niejednoznaczną. Poszczególne kategorie ekonomiczne, takie jak wartość, wartość dodana, rola pieniądza, funkcja stopy procentowej, konkurencja, funkcja ceny, popyt i podaż, kryzys, recesja i ich przyczyny są odmiennie rozumiane i dyskutowane przez poszczególnych ekonomistów. Odmienność poglądów na te kategorie świadczy, że ekonomia jako nauka nie konstruuje twierdzeń całkowicie prawdziwych. Dowodem tego jest też falowy rozwój organizmów gospodarczych, od recesji do kryzysu, a ekonomiści nie potrafią znaleźć poprawnej recepty na takie zawirowania. Gdyby ekonomia była nauką całkowicie ścisłą, to rozwój gospodarczy stanowiłby linię o charakterze wznoszącym, bez zakłóceń. Jak dotąd ekonomia nie stworzyła systemu spójnych, w pełni prawdziwych pojęć, tak jak to jest w matematyce, lub w fizyce, która w czasie swego rozwoju systematycznie tworzy zdania, czy pojęć w pełni prawdziwe.
Podejmiemy próbę dyskusji na pewne
podstawowe składowe ekonomii, zapewne nierozpatrywane w tej nauce w formie
przedłożonej w tej pracy. Wyrazimy je w bardziej ścisłych i lub w bardziej
poprawnych stwierdzeniach. Przedłożymy także pewne własne, może kontrowersyjne,
konstrukcje myślowe, jako próbę pewnego uogólnienie składników ekonomii? Pojawienie
się Internetu umożliwia wypowiadanie się także nieprofesjonalistom na
różnorodne tematy, co zapewne w jakiejś mierze wzbogaca potencjał myślowy wielu
dziedzin wiedzy.
Elementem rozważań w tej dysertacji
niech będzie pojęcie "wartości". Postaramy się stworzyć i
prześwietlić system uściślonych pojęć,
dotyczący tego elementu ekonomii, oczywiście w odniesieniu do dobra
materialnego, niematerialnego, czy duchowego. Operować będziemy tym pojęciem w
oderwaniu od codziennej praktyki gospodarczej, w której wartość rozumiana jest
jako kategoria opisywana przez cenę
rynkową. Chcemy mówić o wartości w sposób czysto teoretyczny.
Składniki „mojej
prywatnej ekonomii”
Podmiot
Układy wchodzące w kontakt i interakcję ze światem
zewnętrznym, czy miedzy sobą i
przenoszące na siebie lub na inne
składniki świata zewnętrznego wytwory własnej, lub cudzej
działalności, nazwiemy podmiotami.
Będzie to wiec przedsiębiorstwo,
organizacja społeczna, czy polityczna, pojedynczy człowiek, zorganizowana grupa ludzka, lecz i wszystkie
inne składniki świata ożywionego, zespoły społeczne zwierząt, pojedyncze
osobniki, rośliny, bakterie i także wirusy, czy całe ekosystemy. Interakcje
między tymi podmiotami, czymkolwiek one są, mają zbliżony charakter i przebieg. W toku dalszych wywodów
i może kolejnych dysertacji to stwierdzenie zostanie udokumentowane. Podmiotem zatem będziemy nazywać wszystko to, co dokonuje poboru składników
świata zewnętrznego, wytwarza takie składniki, lub dokonuje wymiany składników
między sobą.
Przedmiot
Zewnętrzne natomiast składniki rzeczywistości w stosunku
do podmiotu, które ten pobiera lub
tworzy i przekazuje innym podmiotom, zwać będziemy przedmiotami (także dobra całkowicie emocjonalne, czy duchowe,
także żywe, czy abstrakcyjne np. klimat, krajobraz, wytworu duchowe w rodzaju
wiersza, czy obrazu). W niektórych wypadkach przedmioty mogą także pełnić
funkcje podmiotów i na odwrót. I tak zwierze, jeśli jest aktywnym uczestnikiem
interakcji z środowiskiem, wtedy pełni rolę podmiotu, a jeżeli jest elementem
biernym w stosunku do innego podmiotu, składnikiem interakcji między podmiotami
lub środkiem zaspokojenia potrzeb podmiotu, pełni funkcje przedmiotu. (Powyższe
stwierdzenia obarczone są niedoskonałością i
niepełną precyzją, niech jednak takimi pozostaną. Oddają w pewnej mierze
rozumienie tych pojęć).
Ekonomia
Ekonomię będziemy uznawać za opis interakcji miedzy
podmiotami, lub miedzy podmiotami, a przedmiotami, takich interakcji, które
spełniają na terenie podmiotu, nawet jeśli jest to całe społeczeństwo, poniżej
opisane dwie funkcje, to jest zapewniają homeostazę i przeciwdziałają wzrostowi
entropii podmiotu. Do
ekonomii włączymy zatem interakcje między podmiotami zorganizowanymi,
strukturami społecznymi, podmiotami o
funkcjach wytwórczych, lub także między
składnikami materii ożywionej i środowiskiem, ponieważ te interakcje mają
podobny lub zbliżony charakter, jak interakcje miedzy ludźmi w procesie wymiany
i gwarantują spełnienie owych dwu funkcji. Mamy tu na myśli interakcje między
ekosystemami, między zwierzęciem, czy
rośliną, a środowiskiem, między bakterią, a jej środowiskiem, czy człowiekiem,
oraz interakcje tych podmiotów między sobą. Wszystkie te interakcje mają
podobną lub nieraz identyczną strukturą i przebieg. Jest to zatem odmienne widzenie ekonomii,
zapewne pozbawione słuszności.
Właściwości
podmiotu
Celem bardziej jednoznacznego rozbioru
zagadnienia, najpierw należy opisać zjawiska, czy procesy którym podlega
podmiot, czy to będzie pojedynczy człowiek, organizacja gospodarcza, społeczna,
zwierze, czy roślina. Występują one i dotyczą wszystkich podmiotów wchodzących
w interakcje ze sobą i tworzących treść ekonomii według tej wypowiedzi..
1. Tak więc każdy z podmiotów odznacza
się właściwością, którą nazwiemy „homeostazą”. Homeostaza oznacza stałość środowiska
wewnętrznego lub równowagę. Homeostaza ulega stałym wahaniom w wyniku
wewnętrznej fluktuacji funkcji podmiotu lub w wyniku interakcji ze
środowiskiem. Podstawową potrzebą podmiotu jest utrzymanie tej homeostazy na
stałym poziomie, poziomie równowagi. Podmiot obdarzony jest mechanizmami
gwarantującymi mu taką homeostazę. Mechanizmy te określić można jako sprzężenia
zwrotne.
2. Drugą znamienną cechą każdego podmiotu
jest entropia. Entropia jest
pojęciem paralelnym, zbliżonym, choć ma wydźwięk bardziej rozszerzony i
dynamiczny. Homeostaza to pojęcie obrazujące bieżący stan podmiotu, jego
bieżącą równowagę wewnętrzną, natomiast entropia to miara uporządkowania podmiotu
w skali czasu i przestrzeni w wymiarze szerszym. Podmiot obdarzony jest
mechanizmami gwarantującymi stałość poziomu entropii lub jej zmniejszanie.
Najogólniej mówiąc „entropia” to miara uporządkowania. Wyraża się matematycznie
wzorem odpowiadającym ujemnemu logarytmowi z prawdopodobieństwa. Najwyższe
uporządkowanie zatem to ujemny logarytm z „jeden”, czyli „zero”. Im niższa
entropia tym większe uporządkowanie. Oba zjawiska w obrębie podmiotu
współdziałają ze sobą i tworzą wspólny mechanizm „zarządzający” podmiotem.
Homeostaza jest stanem, entropia jest procesem.
Funkcjonalność podmiotu
Wychodząc z pozycji tych dwóch właściwości
można już zdefiniować funkcjonowanie podmiotu. Podstawą jego funkcją jest
konieczność utrzymania stałości własnej homeostazy,
to jest równowagi fizjologicznej i strukturalnej oraz stanu entropii. Podmiot obdarzony jest
mechanizmami, gwarantującymi mu zachowanie takiej równowagi. Uzyskuje ją między
innymi poprzez interakcje z otoczeniem, to jest z przedmiotami, czy to będzie
ciało materialne, czy zespół cech środowiska, czy samo otoczenie przyrodnicze oraz
interakcje z innymi podmiotami. Podmiot musi posiadać mechanizmy, które mu
zapewnią tą bieżąca homeostazę, lecz i pozwolą na zahamowanie wzrastającej
entropii. Najprostszym przykładem dla człowieka jest utrzymanie homeostazy w
wyniku spożywania pokarmu, a przeciwdziałanie wzrostowi entropii poprzez
leczenie choroby. Ten najprostszy przykład obrazuje w sposób dokładny istotę
zagadnienie. Jedną z podstawowych potrzeb podmiotu jest więc konieczność
stałego obniżenia entropii lub utrzymania jej na stałym poziomie.
Wartość
W świetle powyższego można pokusić się
zdefiniowanie pojęcia wartości. W ekonomii, jako nauce – w naszym rozumieniu
- o wzajemnych interakcjach między
podmiotami, funkcjonuje szereg pojęć, które wraz z innymi elementami, w sumie
można uznać, po ich zestawieniu, za tkankę ekonomii. Takimi pojęciami są np.
potrzeba, użyteczność, praca, wydajność, sprawność pracy, dążenia, szereg pojęć wysoce specjalistycznych
i technicznych: kapitał, koniunktura, recesja, kryzys no i jedno ze znaczących:
pojęcie „wartości” dobra.
Rozważymy zatem pojecie wartości, które
funkcjonuje w ekonomii od samego jej powstania
i zaprzątało umysły wielu ekonomistów z Adamem Smithem na czele.
Dyskutowanie nad tym pojęciem, czy zjawiskiem ekonomicznym nie jest łatwe,
ponieważ na ten temat napisano wiele, co dowodzi, że jest to pojecie
niejednoznaczne i nie do końca zdefiniowanego.
Określenie
wartości
Mając
na uwadze pojęcia omówione powyżej (homeostaza, entropia), można w przybliżeniu ustalić, czym jest „wartość”
przedmiotu, dobra, które zostaje
przez podmiot zaabsorbowane.
Cechę
tę, to znaczy wartość, ma zatem każdy przedmiot, który pozwala utrzymać
homeostazę absorbującego go układu lub przeciwdziałać wzrostowi entropii
szeroko pojętej tego układu, lub obniżyć entropie układu, który jest tego
przedmiotu absorberem. Udokumentować to można szeregiem przykładów.
Przedmiot (lub podmiot), który nie
spełnia tych funkcji, nie posiada dla podmiotu
wartości. Przedmiot, który burzy homeostazę lub podwyższa entropie
podmiotu, uznamy za nie tylko nieposiadający wartości, lecz przypiszemy mu
„wartość ujemną” (np. bakteria, czy wirus). Teza ta jest bardzo względna,
ponieważ prawie wszystkim przedmiotom realnego świata można przypisać cechę
użyteczności, a więc i wartość. Przykładem może być przedmiot o nazwie
„krajobraz”, który może cieszyć oko, a wiec stanowić obiekt handlu, jako
element turystyki, ma więc cechę wartości w naszym rozumieniu. Poszczególni
ekonomiści w różny sposób definiowali wartość przedmiotu. Próbowali ustalić
źródło powstawania wartości. Uznawali, że tym źródłem jest ludzka praca. Ludzka
praca przenosi na przedmiot wartość. Czy te ich poglądy były słuszne? Należ
więc rozważyć to zagadnienie bardziej szczegółowo.
Praca
jako generator wartości
Co może przenieść na przedmiot, jako
wytwór działalności produkcyjnej, praca? Ekonomiści operowali pojęciem czasu
pracy, jakiego należy użyć, by uczynić z substancji przedmiot użyteczny i jego
wartość oceniali według ilości pracy potrzebnej do jego wytworzenia. W
potocznym zrozumieniu, wartość przedmiotu byłaby więc większa, gdyby
zastosowano więcej czasu na produkcje przedmiotu, a więc wolniejsza praca
nadawałby przedmiotowi większą wartość. Ekonomiści omijali te trudność,
postulując tzw. społecznie niezbędny czas pracy, potrzebny do wyprodukowani przedmiotu.
Należy jednak zastanowić się, co właściwie przenosi się na przedmiot podczas
jakiejkolwiek pracy. Czy czas pracy może być miernikiem wartości przedmiotu ?
Czy sam proces pracy, to jest przemieszczanie materii z miejsca na miejsce,
może być miernikiem wartości, bo przecież praca to nic innego, jak takie
przemieszczanie przedmiotu, jego obróbka lub przetwarzanie w przeróżnych
formach materialnych. A co z np. pisaniem wiersza, jak ocenić jego wartość w kategorii
czasu pracy, jako miernika wartości przedmiotu.
Właściwe
źródło wartości
Nie wdając się w zbędne dyskusje, należy
nadmienić, że praca to przecież nic innego, jak wydatkowanie energii na pewnej
drodze. Jeśli pominiemy pojęcie „drogi”, to pozostanie nam samo pojęcie
energii. Wytwórca, kimkolwiek jest, czy to człowiek, czy koń, czy maszyna
energetyczna, wydatkowuje podczas pracy energie. A zatem o wiele prościej jest
uznać, że za wartość przedmiotu
odpowiedzialna jest porcja wydatkowanej energii na jego wytworzenie. Kłopot
z czasem pracy i jego długością uchodzi tu w ocenie wartości dobra. A z fizyki
wiemy, że w procesie każdej pracy zostaje wydatkowana pewna porcja energii.
Część tej energii zostaje zużyta na samo przemieszczenie, obróbkę przedmiotu,
reszta uchodzi w postaci rozproszonej do otoczenia. Nie ma sposobu, by całą
porcję energii zużyć na pracę. Stosunek energii zużytej na samą pracę do
całkowitej energii wydatkowanej w procesie takiej pracy zwiemy sprawnością
energetyczna pracy. Na wytwarzany produkt przechodzi więc wartość tej porcji
energii, którą wydatkujemy w procesie pracy z pominięciem energii rozproszonej.
Wartością przechodzącą na produkt jest
tylko ta część energii, która przekształcona została w ruch, z pominięciem tej,
która została rozproszona. Tak więc niezależnie od długości czasu pracy i
niezależnie od wydatkowania całkowitej porcji energii, na produkt przechodzi
tylko wartość tej cząstki energii, która jest przekształcona bezpośrednio w
pracę. Taka sama porcja energii przechodzi na produkt niezależnie od sposobu
produkcji, zmianie ulega tylko porcja energii rozproszonej. Tak więc posługując
się pojęciem energii, jako miarą, można ustalić precyzyjnie i bezbłędnie
wartość produktu i tym samym wartość wymienną i tą miarą porównać ekonomicznie
ze sobą wytwory ludzkiej pracy.
Wartość
przedmiotów, do których wyprodukowania zużyto te same porcje energii, przekształconej w pracę, jest
porównywalna.
Można by tę wartość wyrażać w kaloriach, czy dżulach, jako „jednostkach
płatniczych”, lub ustalić wartość jednostki energii w środkach płatniczych i w
ten sposób mieć precyzyjny miernik porównawczy. Energia rozproszona nie powinna
wchodzić do miary wartości przedmiotu. Wytwarzając przedmiot jakąkolwiek
metodą, ilość energii niezbędnej do jego wytworzenie, przekształconej w pracę,
będzie zawsze tożsama, i tylko ta energia świadczy o wartości. Ktoś zapyta: a
wartość surowca? Odpowiedź jest prosta:
jego wartość to nic innego, jak wartość energii niezbędnej do jego
pozyskania, wracamy więc do początku rozumowania. Pozostaje do rozważenie
pozycja energii rozproszonej.
Rola
energii rozproszonej w wytwarzaniu wartości
Wytworzenie przedmiotu w jakikolwiek
sposób, ręcznie, czy mechanicznie, niezależnie od metody, zawsze wymaga
wydatkowania dokładnie tej samej ilości energii, natomiast każda z metod
powoduje straty rozproszone o różnym potencjale. Wytwórca musi jednak odzyskać
wartość tej straconej energii, bo inaczej nie będzie w stanie powtórzyć procesu
wytwórczego. Do wartości produktu podczas wymiany, a więc do wartości
wymiennej, należy jednak dodać i wartość energii rozproszone w procesie pracy i
t ą wartość odzyskać. Powstaje tu pewna
trudność pojęciowa. Znowu ten kto pracuje nieoszczędnie, uzyskuje wyższą
wartość produktu. I tak w istocie jest. Obiektywna wartość jego produktu jest
wyższa od innych produktów o zmniejszonej porcję energii rozproszonej. Tyle
tylko, że w procesie wymiany dóbr, jego produkt nie zyska aprobaty innego
wytwórcy, który wybierze podczas wymiany tożsamy produkt uzyskany przy niższej
stracie energii, wytworzony za pomocą mniejszej porcji energii całkowitej,
zmusi tym samym pierwszego wytwórcę do rewizji jego sposobu wytwarzania i
szukania sposobu na redukcje energii rozproszonej, lub wyeliminuje go z procesu
wymiany. Porównywalne zatem będą produkty wytworzone przez tożsamą porcję
energii niezbędnej w procesie o najwyższym współczynniku sprawności pracy, to znaczy
przy minimalnej wielkości energii rozproszonej. Uznanie podczas wymianu
znajdzie produkt paradoksalnie o najmniejszej wartości, produkt przy
wytwarzaniu którego zużyto najmniej energii rozproszonej (a więc w gospodarce
rynkowej najtańszy )
Wartość
własna przedmiotu
Cały ten tok rozumowania jest niepełny i
uproszczony. Jeżeli bowiem produktem powstającym w wyniku pracy jest produkt
zawierający energie, a więc produkt rolnictwa, mówiąc ogólnie, produkt przyrody
ożywionej lub produkt organiczny, to do tak wyżej opisanej wartości,
powstającej w procesie produkcji, należy dopisać wartość energii zawartej w
strukturze tego przedmiotu, nadanej mu przez przyrodę, jako produktowi przyrody
ożywionej, lub jako produktowi przyrody z zamierzchłej epoki (np. węgiel)
Wartość takiego wytworu będzie więc zawierać wartość energii zużytej w procesie
pracy, plus energia potencjalna produktu. Jako przykład można podać wyznaczenie
wartości np. ryb złapanych podczas połowu.
I tak wydatek energetyczny łowienia ryb wynosi
np. 2000 kalorii. Dodajemy straty energii na przemianę podstawową, daje to np.
stratę 3000 kalorii. Tyle więc powinna wynosić wartość złowionych ryb, mierzona
wartością energii, straconej na ich złowienie. Za wartość tych ryb należałoby
otrzymać równowartość tych 3000 kal. podczas wymiany. Jednakże złowione ryby
reprezentują swoją własna wartość energii. Cały połów wart jest zatem sumie
energii wydatkowanej przez pracownika plus energia złowionych ryb. Ryby te reprezentują więc sumę tych wartości
w procesie wymiany np. 50 000 kalorii. Tę energię samego produktu, czy przedmiotu
nazwiemy „wartością własną”
produktu, cokolwiek to jest.
Zagadnienie jest jednak bardziej
złożone. Wartość przedmiotu, wraz z wartością własną, nie musi zostać
przypisana przedmiotowi jako coś stałego, bezwzględnego. Ta wartość może
ujawniać się dla jednego odbiorcy, a dla innego pozostawać rzeczą martwa, a
zależeć to będzie od bieżącej użyteczności produktu. Jest to więc zjawisko
niestałe. Taka wartość może ujawnić się w sposób zmienny w czasie, na kształt
krzywej. Wyznacznikiem jest tu bieżąca użyteczność przedmiotu i subiektywna
ocena wartości. Pojęciem bliskim tej kategorii myślowej jest zjawisko wartości
krańcowej.
Zawartość
informacji w przedmiocie
To jeszcze nie wszystko. Produkt poza
wartością własną, wyrażaną za pomocą jednostek energii, obdarzony jest cechami
nie dającymi wyrazić się w jednostkach energii. Przedmiot ma kształt, urodę,
smak, i inne cechy organoleptyczne, czy o wyrazie emocjonalnym. Te cechy
określić można jako ładunek informatyczny. Porcja ryb, której wartość własną
określimy za pomocą ładunku energetycznego, w zależności od gatunku lub
upodobań konsumenta, obdarzona jest mniejszym, czy większym ładunkiem
informatycznym pod postacią smaku, wyglądu, czy rzadkości. Tego ładunku nie da
się wyrazić ani ilościowo, ani jakościowo. A od tego ładunku informacji,
zawartego w przedmiocie, zależy też wartość przedmiotu. Jest to także
wartość zmienna.
Można tu dodać, że - być może - ten
ładunek informatyczny dałoby się wyrazić za pomoc jednostek energii (?).
Należałoby może opracować coś w rodzaju równoważnika energetycznego informacji,
na kształt równoważnika cieplnego pracy w termodynamice. Wtedy można by
wymierzyć w jednolitych jednostkach całą wartość przedmiotu, zarówno jako sumy energii wydatkowanej w procesie
pracy, energii własnej przedmiotu, i równoważnika energetycznego informacji,
zawartej w przedmiocie. W ten sposób całą wartość przedmiotu mierzono by za
pomocą jednolitych jednostek. Tylko jak określić wartość informacji
zawartej w smaku ryby, w kształcie trzewika, czy wierszu? Zagadnienie
wymagałoby chyba osobnego studium. Dla wyrażenia pełnej ilościowej wartości
przedmiotu, taki równoważnik byłby potrzebny. Pozwoliłby zobiektywizować ocenę całej
wartości przedmiotu niezależnie od jego wartości rynkowej. Inną rzeczą jest, że
każdy podmiot, czy to człowiek, czy jakikolwiek inny przedstawiciel przyrody,
obdarzony jest intuicyjną miarą
oceny informacji zawartej w przedmiocie.
Dla człowieka i zwierząt sprowadza się do wewnętrznej oceny przedmiotu
za pomocą receptorów zmysłowych i aparatu umysłowego.
Organizacja
jako odmiana informacji
Do oceny wartości przedmioty należy
włączyć jeszcze dodatkowe elementy, których nie da się wyrazić za pomocą
energii, czy nawet informacji. Jest to
zjawisko pochodne informacji, a jest nim „organizacja”. Wiele przedmiotów
czy dóbr, poza ładunkiem energetycznym i informatycznym, posiada jeszcze
ładunek „organizacji”. I tak w prostym przykładzie, mebel, który służy do
ułatwienia życia, a więc pomaga utrzymać homeostazę pewnego układu, może zostać
wytworzony bardzo wymyślnie i spełniać swoją rolę z nadmiarem, np. odznaczać
się dodatkowymi urządzeniami. Uznamy więc, że obdarzony jest większym ładunkiem
organizacji. Składnik organizacji najlepiej uwidacznia się jako program
komputerowy. Maszyna informatyczna w rodzaju komputera posługuje się dwoista
formą informacji. Jedna postać jest tworzywem operacji, inna postać w formie
programu, steruje operacjami na tym tworzywie. Program komputerowy jest tą
częścią informacji, którą kwalifikujemy jako „organizacja”. W przedsiębiorstwie
informacją jest kapitał, a organizacją jest zarządzanie. Organizacja służy zatem
do sterowania przepływem informacji, jak też i substancji i energii.
Udokumentować to można najlepiej na przykładzie zakładu produkcyjnego.
Zakład pobiera z otoczenie strumień
energii, substancji, ukształtowany jest przez ładunek informacji, określany
przez miano: kapitał, dopiero jednak po wprowadzenie dodatkowej informacji, za
pomocą której nastąpi sterowanie strumieniem energii, substancji i kapitału
pojawia się „wartość”. Tą dodatkowa informację nazwaliśmy „organizacją”.
Szum
informatyczny
Informacja ma też swój składnik,
odpowiednik energii rozproszonej. Będzie to szum informatyczny, który
towarzyszy każdej transformacji, czy emisji informacji. Im większy szum, tym
też i większa porcja energii rozproszonej, towarzysząca produkcji jakiegoś
przedmiotu. Szum informatyczny towarzyszący powstaniu wytworu nie jest
powielany, jest jednorazowy np. podczas sporządzania planu produkcji. Po jego skonstruowania,
plan jest wcielany bez kolejnych strat.
Jeżeli należy go wpisać w wartości przedmiotu np. kultury, np. jako
straty energetyczne, towarzyszące szumowi w procesie powstawania dzieła np.
płyty muzycznej, to wpisać w postaci podzielonej i rozproszonej cząstkowo na wszystkie kopie przedmiotu i w wycenie należy go uwzględnić.
Powielalność
informacji
Ale najważniejsze jest zjawisko
powielalności informacji. Taka sama porcja informacji wchodzi w wartość każdego
egzemplarza przedmiotu. Proces tworzenia informacji jest jednorazowy, a
informacja nie jest tracona, jak kaloria, i kolejny egzemplarz wytworu nie
wymaga zastosowanie do swego powstania nowego, kolejnego strumienia informacji.
Dlatego zawartość informacji w produkcie jest w stanie przynieść wytwórcy
powieloną porcje wartości wymiennej. Podobnie można ocenić ładunek organizacji
w przedmiocie. Organizacji ulega wielokrotnemu powieleniu w wytworach, ale
każdorazowo przy udziale nowej porcji energii.
I tak wytwórca płyty z piosenką
otrzymuje zwrot z pewnym nadmiarem wartości kolejnej płyty, natomiast autor,
czy piosenkarz otrzymuje zwielokrotniony zwrot wartości swojego jednorazowego
produktu w postaci wykonanej piosenki. W ocenie wartości każdego dzieła i
każdego przedmiotu należy jednak wliczyć towarzyszący jego powstaniu „koszt”,
czyli wartość szumu informatycznego, który można uznać za informację
„rozproszoną”. Im mniejszy ten szum, tym mniejsza – paradoksalnie - całkowita
wartość przedmiotu, co wyraża się jego bardziej dostępną ceną rynkową.
Zagadnienie to wymagałoby dalszego doprecyzowania.
Pojęcie
użyteczności i potrzeby
W ekonomii funkcjonuje pojęcie
użyteczności i potrzeby. Należy określić dokładni, co należy rozumieć pod
postacią tych zjawisk.
Za
użyteczność przedmiotu, produktu czy wytworu pracy, należy uznać cechę, która
pozwala, po zużyciu produktu, cokolwiek to jest, osiągnąć bądź zachować
pożądaną homeostazę układu, bądź przeciwdziałać wzrostowi entropii układu, bądź
obniżyć jego entropie.
W praktyce oznacza to bardzo proste
zjawisko, np. zaspokojenie głodu, ograniczenie strat energii, jako zachowanie
homeostazy układu, lub zachowanie zdrowia, czy wyleczenie z choroby, lub
zdobycie majętności, jako obniżenie entropii układu. Zdolnością do oceny użyteczności przedmiotu, wchodzącego w
interakcje z podmiotem, obdarzony jest każdy organizm żywy, nie wyłączając
roślin(?). Jako przedmiot rozumiemy tu każdy składnik otoczenie, z którym
podmiot wchodzi w interakcje.
Użyteczność można stopniować. Przedmiot, który jest w
stanie przywrócić w sposób pożądany homeostazę do właściwego poziomu, będzie odznaczał się duża
użytecznością. Przykłady nasuwają się same. Tani, a skuteczny lek jest bardziej
użyteczny, a sprawny pojazd ułatwia życie, a zatem ułatwia utrzymanie entropii
osoby, czy rodziny, czy przedsiębiorstwa na należytym poziomie. Być może należałoby dla ekonomii
opracować ilościową miarę użyteczności,
choć „pomiar” użyteczności nie jest w
istocie w ekonomii potrzebny. Dokonuje się go intuicyjnie.
Natomiast
za „potrzebę” uznamy ocenę odchylenie od stanu równowagi homeostazy układu i ocenę
odchylenia od stanu entropii układu, (wzrost entropii), odchylenia między
zastanym poziomem entropii układu, a pożądanym stanem.
Potrzeby tak określone ujawniają
się podczas analizy ekonomicznej np.
przedsiębiorstwa. Stan odchylenia homeostazy układu od stanu równowagi mierzony
jest wewnętrznymi mechanizmami kontrolnymi o charakterze sprzężeń zwrotnych.
Stan równowagi układu oznacza brak „potrzeby”, zakłócenie równowagi generuje
„potrzebę” w stopniu odpowiadającym wielkości nierównowagi. Oceną tego stopnia
zawiaduje wbudowana w każdy podmiot „jednostka kontrolująca”. Najprostszym
przykładem jest głód, czy pragnienia, w zakładzie przemysłowym jednostka
zaopatrzeniowa, czy choćby księgowość, czy inna jednostka kontrolna. Tak więc
„potrzeba” to odchylenie od stanu równowagi.
Składniki
wartości
Ustalmy tera jeszcze raz, jakie wielkości wchodzą w skład pojęcia „wartość”.
1.
Pierwszą wielkością jest ilość energii niezbędnej do wytworzenia
przedmiotu lub jego pobrania z otoczenia, to znaczy przekształconej
bezpośrednio w pracę. Przy czym – jak powiedziano wyżej – wielkość ta jest dokładnie
tożsama, niezależnie od sposobu produkcji, różnice zachodzą w wysokości energii
rozproszonej.
2.
Drugim składnikiem jest wielkość owej energii rozproszonej w wysokości
odpowiadającej utracie przy maksymalnym współczynniku sprawności pracy. Tą
wielkość dodać należy do wartości każdego tożsamego przedmiotu niezależnie od
sposobu produkcji. Mało sprawny wytwórca może dodać jedynie najniższą możliwą wartość energii
rozproszonej, jeżeli chce wejść w stosunek wymiany z innymi wytwórcami.
3.
Trzecim składnikiem wartości przedmioty jest wielkość energii własnej
przedmiotu, jeśli jest to przedmiot organiczny, przeznaczony do jakiejkolwiek
konsumpcji (spożycia, produkcji ciepła, energii mechanicznej, elektrycznej
itp.) Gdyby za jednostkę obliczeniowa zastosować kalorie, czy dżula, to wartość
własna przedmiotu wyraziłaby się wartością kalorii zawartych w przedmiocie.
4.
Kolejnym składnikiem wartości jest informacja, zawarta w przedmiocie. Tę
wyrazić można w bitach, czy megabajtach, czego nie dokonuje się podczas oceny
przedmiotu, a wartość informacji dodaje się intuicyjnie do ogólnej oceny
wartości przedmiotu (uwzględnić należy też straty pochodzące z szumu
informatycznego).
I tak przedmiot spożycia oceniony
zostanie według zawartości kalorii własnej i dodanej w toku produkcji, a
ponadto według smaku, zapachu, sposobu opakowanie, sposobu podania itp. jako
ładunku informacji. W wartości mebla
zawiera się energia zastosowane w toku produkcji, lecz nie energia zawarta w
desce, za to dodać należy ładunek informacji zawarty w konstrukcji mebla.
Wartość informacji w meblu, jak powiedzieliśmy wyżej, zależy od indywidualnej
oceny użytkownika, także od stopnia użyteczności, którą ocenić należy jako
zdolność do obniżenia entropii układu, za jaki uznamy użytkownika.
5. Wreszcie dodać należy do oceny
wartości przedmiotu pochodną informacji, to jest ładunek organizacji.
Oceny tych dwu ostatnich składników
wartości, w istocie niewymiernych,
dokonuje intuicyjnie, choć w sposób zmienny, nabywca – użytkownik.
Decyduje tu np. moda, zabytkowość, artyzm i podobne cechy. Być może te
składniki wartości, przy odpowiednim wysiłki informatyka, dałoby się wyrazić w
jednostkach energii w postaci równoważnika energetycznego informacji, podobnego
do równoważnika cieplnego pracy, ustalonego w termodynamice. Uwaga ta jest
oczywiście utopijna, lecz samo wyrażenie takiej możliwości oddaje istotę
pomysłu.
Krótkie
podsumowanie
Reasumując, możemy powiedzieć, iż
wartość przedmiotu, cokolwiek nim jest, mierzyć należy ilością niezbędnej
energii potrzebnej do jego wytworzenia przez jakikolwiek podmiot (człowiek,
przedsiębiorstwo ) przy najwyższym wskaźniku sprawności pracy, plus energia
zdeponowana w składniku przez przyrodę, plus ładunek informatyczny, wyrażony
przez „równoważnik energetyczny” informacji, plus ładunek organizacji, pochodna informacji
(domyślnie). Przy czym do składnika wartości
należy wliczyć też wartość energii rozproszonej (ważne przy obliczaniu
kosztu) i wartość szumu informatycznego. Mało sprawny wytwórca może dodać do
produktu jedynie najniższą możliwą wartość energii rozproszonej, jeżeli chce
wejść w stosunek wymiany z innymi wytwórcami. W procesie wytwarzania przedmiotu
bierze udział praca żywa (człowiek, zwierze), energia przyrody (woda, wiatr,
elektryczność), informacja
(umiejętności zawodowe, kapitał), organizacja jako pochodna informacji
(zarządzanie). Należy uświadomić sobie zatem, który składnik przydaje danemu
przedmiotowi najwięcej wartości? Właściwym elementem wydobywającym wartość przedmiotu jest jednak ocena jego użyteczności
i możliwości zaspokojenie potrzeby podmiotu.
Dyskusja
o wartości ?
Odbiorcy informacji ekonomicznych mogą
różnić się w rozumieniu wartości. Wyżej
ustalono, jakie składniki procesu ekonomicznego decydują o zawartości
znaczeniowej tego pojęcia i stanowią o ocenie przedmiotu pod względem wartości.
Nasze zdefiniowanie pojęcia wartości ma wszelkie cechy obiektywności. Z drugiej
strony ocena wartości przedmiotu jest nader indywidualna i zmienna. Należy
wszak zauważyć, że zjawisko wartości powstaje w procesie interakcji między
podmiotem, a przedmiotem. Podczas gdy przedmiotowi można przypisać jednoznaczną
i obiektywną cechę wartości, wyrażoną za pomocą jednostek energii i informacji,
to podmiot oceniający przedmiot obarczony jest indywidualną i zmienną zdolnością
oceny i pomiaru wartości. Ta zmienność zależy od własnego, swoistego aparatu
percepcyjnego i swoistej, odrębnej dynamiki i stanu własnej entropii układu. Tę
swoistość określić można jako „potrzeba”, a cechę przedmiotu zaspakajającego
potrzebę jako „użyteczność”. Pojęcia te zostały powyżej zdefiniowane.
Pochodzenie
bogactwa
Pojęcie wartości zostało rozszczepione na kilka pochodnych. I
tak operuje się pojęciem wartości wymiennej, wartości krańcowej, wartości
dodatkowej lub nadwartości czy wartości dodanej, wartości odtworzeniowej. Na ogół
mówi się głównie o wartości przedmiotu materialnego, a za powstanie wartości
uznaje się umownie ilość pracy zużytej w procesie wytwarzania przedmiotu.
Uznaje się też pracę, jako czynnik przysparzający bogactwo. Nawiasem należy
dodać, że już fizjokraci uznawali przyrodę za dostarczyciela bogactwa, uznając
pracę tylko za czynnik transmisji tego bogactwa. Jeżeli się przyjmie, że praca
wykonana przez pracownika przenosi na przedmiot tylko porcję energii
wydatkowaną w procesie pracy, to istotnie, praca ludzka nie tworzy bogactwa i
tak jest istotnie. Bogactwo tworzy ta cząstka energii, którą przydaje
przedmiotowi przyroda. Lub ta cząstka informacji, którą przydaje przedmiotowi
intelekt ludzki lub kapitał. Natomiast praca tworzy bogactwo tylko jako
przeniesienie na przedmiot ładunku informatycznego, czyniącego z przedmiotu
rzecz użyteczną, nawet gdy nie zawiera innego ładunku energetycznego, poza
energia wydatkowana w procesie pracy.
Podział
wartości
Jednym z elementów ekonomii od samego jej początku jest temat
podziału wartości między jej wytwórców. W powyższej dyskusji
ustaliliśmy, że pracownik fizyczny przenosi na wytwór tylko wartość utraconej w
procesie pracy energii. Sam proces jakiejkolwiek pracy fizycznej, ręcznej, czy
przy obsłudze kapitału, nie przysparza więc wartości innej, jak tylko
równoważną wydatkowanej energii. Przedmiot uzyskany w procesie wytwórczym
odznacza się jednak pomnożoną wartością, której generatorem, jak to
przedstawiono wyżej, jest bądź przyroda, bądź proces nadania przedmiotowi
ładunku informatycznego. Tę część wartości, przydaną w procesie
wytwórczym, nazywa się „wartością” dodatkową”, lub warnością dodaną,
lub nadwartością. Wartość dodatkowa, jako składnik wartości przedmiotu, jest
zatem według naszych wywodów, pochodną przyrody (jeśli brać pod uwagę energię)
lub pochodna wiedzy ludzkiej, którą w tej wypowiedzi określamy jako ładunek
informacji. Ta wiedza to bądź umiejętności zawodowe pracownika, bądź
najogólniej mówiąc – kapitał, jako efekt zastosowania wiedzy w procesie
produkcji. Kapitał to nic innego, jak mechanizm zwielokrotnienie strumienia
energii, materii i informacji w procesie produkcji. Za pomocą energii przyrody
i ludzkiej myśli uzyskuje się zwielokrotnienie produktu i zwiększenie jego
funkcjonalności, a więc i zwielokrotnienie wartości, w tym wartości dodatkowej.
Powstaje zasadnicze pytanie: jak dzielić powstającą w toku produkcji wartość i
wartość dodaną. Zagadnienie to stało się prawie centralnym problemem ekonomii
politycznej.
Podział wartości dodanej
Rozważmy
następujący przykład. Pierwotny rybak łowi ryby w prymitywny sposób. Traci w
ciągu doby 3000 kal. Złowił ryb o wartości 3000 kal. Uzupełnił swoje straty.
Wynajmuje go właściciel łodzi i sieci. Teraz nałowi ryb o wartości 50 000
kal. Otrzymuje zapłatę o wysokości 3000 kal., tyle ile stracił w procesie
łowienia. Resztę zabiera właściciel łodzi. Przyrost wartości należy mu się jako
zwrot z kapitału i nagroda za wiedzę . Po wyrównaniu strat na budowę łodzi
przyrasta mu bogactwo, jako co? Nagroda za wiedzę? Nie. Bogactwo zawłaszczone z przyrody za
pomocą zastosowania kapitału i pracy najemnej. Darmowy dar przyrody, która
należy do wszystkich, także i do rybaka. Ten jednak otrzymuje tylko zwrot
straconej energii. A więc wyzysk? Jeśli otrzyma naddatek wartości, jako nagroda
za umiejętność, też powstaje nierównowaga podziału! Jak rozwiązać ten
dylemat? Recepta jest prosta: uczynić
rybaka współwłaścicielem łodzi! Rybak otrzyma równowartość straconej energii
oraz cząstkę przyrostu wartości proporcjonalnie do udziału w kapitale.
Przeprowadźmy dalszą analizę. Rybak łowi
ryby w prymitywny sposób. Wydatkował 3000 kal. W tym procesie złowił ryb o
wartości 3000 kal. Bilans wychodzi na zero. W czasie miesiąca zbudował łódź i
sporządził sieci. Stracił w tym procesie 30 000 kal. Podczas pierwszego połowu
odłowił ryb z 30 000 kal. Odzyskał stracone wartości kalorii. Teraz każdy
odłów to czysty przychód, powstający w wyniku zastosowania 3000 kal. plus
porcja informacji pod postacią kapitału – łodzi i sieci. Czy ten naddatek
wartości został uzyskany w wyniku pracy, to jest wydatkowania 3000 kalorii?
Podczas łowienia na wędkę rybak stracił 3000 kal., z czego tylko minimalna
wielkość tych strat to straty na czysta pracę, reszta to energia rozproszona.
Podczas łowienia za pomocą sieci większy strumieni jego energii został
zużytkowany na efektywną pracę, reszta – lecz w mniejszym wymiarze – uległa
rozproszeniu. Łowienie siecią następuje przy zwiększonym współczynniku
sprawności wydatkowanej energii własnej rybaka. Naddatek uzyskanych wartości w
postaci złowionych ryb przekracza jednak wielokrotnie naddatek sprawnie
wydatkowanej energii podczas połowu. Skąd zatem ten przyrost wartości?
Odpowiedź jest prosta. Za pomocą zwiększonego strumienia energii (własnej) i
zwiększonego ładunku informacji, zakodowanej w kapitale, uzyskał przyrost
wartości, przejętej z przyrody. Tak więc owa przysłowiowa wartość dodatkowa,
powstająca w toku produkcji, to nic innego jak dar przyrody, przejęty za pomocą
wiedzy, wiedzy „żywej” pracownika i wiedzy „martwej” kapitału. Stawiamy ponownie
pytania, jak wynagradzać pracownika?
Wynagrodzenie
za pracę
Podczas procesu produkcyjnego przy
maszynie stawiamy zamiast pracownika, robota. Jaką nagrodę należy wypłacić
robotowi? Należy mu zwrócić wartość zakupionej energii i amortyzację i nic
więcej. Mamy więc proces produkcyjny bez pracy żywej, tylko przy udziale
kapitał. Teraz wniosek jest prosty. Wartość dodatkowa powstaje tu tylko w
wyniku zastosowania kapitału. Powstaje w wyniku pobrania z przyrody strumienia
energii, strumienia substancji, zastosowania strumienia informacji, rezultat
końcowy to wartość wytworów. Powstaje jednak pewne „ale”. Wszak przyroda należy
do wszystkich członków społeczeństwa, a pobiera jej cząstkę właściciel
kapitału. Jakim prawem? Zbliżamy się do rozwikłania pojęcia „wyzysku”. Skoro praca przenosi na produkt tylko
wartość wydatkowanej energii, to zwrot tej wartości (plus amortyzacja) jest
sprawiedliwą zapłatą.
Powstaje jednak problem wynagrodzenie za
umiejętności pracy? Należny jest także zwrot za ten składnik procesu pracy. I
jeżeli ten składnik jest też wynagradzany, to taka suma wynagrodzenia jest
sprawiedliwą zapłatą. W czym więc problem?
Niesprawiedliwość powstaje na styku kapitał – przyroda. Następuje
zawłaszczenie przyrody, należącej do wszystkich, przez właściciela kapitału.
Cząstka przyrody w postaci przedmiotu –
produktu wraca do jego wytwórcy w postaci równowartości jego wynagrodzenia,
reszta zostaje zawłaszczona przez właściciela kapitału i podlega redystrybucji
wśród nieprodukującej części społeczeństwa. Ekwiwalent tej całej reszty
wartości wraca do właściciela kapitału, tworzy zwrot z nakładów, akumulację i
reprodukcję, lecz pozostaje nadwyżka ponad kołowym obiegiem wartości, która
pozostaje przy właścicielu kapitału. I to jest ta cząstka przyrody zawłaszczona
przez właściciela kapitału. Czy sprawiedliwie? Gdyby nie ta przywłaszczana
nadwyżka, owa wartość dodatkowa, stanowiąca element „wyzysku”, nie byłoby
motywacji do ruchu kapitału. „Wyzysk” ( w postaci przywłaszczenia darmowej
przyrody) można jednak oddalić poprzez podział
kapitału między jego użytkowników, to jest zatrudnionych. Wtedy nadwyżka,
owa nadwartość, darmowa wartość przejęta
z przyrody, zostanie podzielona między wytwórców proporcjonalnie do wielkości
udziałów. I tu leży rozwiązanie antynomii między pracą i kapitałem. Dość proste
!! Takimi skutecznymi rozwiązaniami jest akcjonariat pracy i spółdzielczość
szeroko rozumiana. Jest to jednak już temat dla ekonomii praktycznej. Jak się
wydaje, w Polsce reformowanej w po roku 1989, zaprzepaszczono tę możliwość,
dopuszczając do kolejnej niesprawiedliwości, nie korzystając z doświadczeń
choćby Stanów Zjednoczonych.
Równoważnik
energetyczny informacji
Kilka uwag należy jeszcze poświęcić
możliwości skonstruowania owego równoważnika energetycznego informacji. Powyżej
wyraziliśmy pogląd, że taki równoważnik byłby użyteczny w wyrażeniu pełnej
wartości przedmiotu, będącym efektem działalności ekonomicznej. Wyliczenie jego
uznaliśmy za mało możliwe, był to jedynie abstrakcyjny wymysł. Wydaje się
jednak, że opracowanie takiego równoważnika energetycznego informacji, na
kształt równoważnika cieplnego pracy w termodynamice wnosi pewne zrozumienie
oceny wartości informacji w przedmiocie.
Otóż można w sposób przybliżony taki
równoważnik wyliczyć, wprowadzając do przetwornika informacji (komputera)
pewien ładunek informacji o ściśle ustalonej wielkości i przyporządkować mu
wielkość energii, jaka jest potrzebna do wprowadzenie, zdeponowania,
transformowania i wtórnego emitowania tego ładunku. A więc określonej wielkości
gigabajtów odpowiadałaby określona wielkość energii wyrażona w dżulach lub
watach. Mając taki równoważnik, do wartości przedmiotu wyrażonym w jednostkach
energii, jako tej ilości, której użyto do produkcji, plus energii własnej
przedmiotu, należałoby dodać ów równoważnik, pod warunkiem znajomości ładunku
informatycznego, zawartego w przedmiocie, co nie jest oczywiście łatwe, lub
zgoła niemożliwe. Niech więc nasz równoważnik energetyczny informacji stanowi
swoisty, abstrakcyjny i teoretyczny, dodatkowy składnik rozumowania
ekonomicznego, pozwalający na pełniejsze wyrażenie niektórych elementów
ekonomii.
Poniższa dysertacja jest wyrazem
prywatnych poglądów autora na niektóre składniki ekonomii. Czytelnik nie musi
dzielić tych poglądów, lub zgoła ich nie akceptować. Nie mają one praktycznego
zastosowania, są bardzo uproszczonym, niezbyt składnym teoretyzowaniem,
ale – być może – pozwolą niektórym
czytelnikom zainteresować się mało podnoszonymi w ekonomii aspektami.
UP72156
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz